< Powrót
17
kwietnia 2017
Tekst:
tef
Zdjęcie:
NZDF
Zdjęcie z akcji ratunkowej.

Koniec rejsu Grzegorza Węgrzyna

Grzegorz Węgrzyn musiał zakończyć samotny rejs dookoła świata. Polski żeglarz opuścił pokład jachtu „Regina R.”. Jednostka – uznana za wrak – dryfuje po Pacyfiku.

Kłopoty żeglarza rozpoczęły się 13 kwietnia. Na jachcie została odpalona boja EPIRB. Okazało się jednak, że przypadkowo. Węgrzyn był wtedy ok. 2700 km na wschód od Nowej Zelandii.

To nie był koniec przygód samotnika z Gryfina. 15 kwietnia po południu do jachtu został skierowany przepływający obok statek „Key Opus”. „Regina R.” miała uszkodzony ster i dryfowała po Oceanie Spokojnym.

Węgrzyn nie zdecydował się jednak na ewakuację na jego pokład. Przekonała go do tego dopiero, następnego dnia, załoga samolotu nowozelandzkich sił zbrojnych.

W tej chwili pechowy, ale cały i zdrowy, żeglarz znajduje się na pokładzie statku płynącego do Chile dokąd dotrze na początku maja. „Regina R.” natomiast została porzucona na Pacyfiku.

W samotny rejs dookoła świata Grzegorz Węgrzyn wyruszył ze Szczecina w czerwcu 2015 roku. O zmiennych kolejach tej wyprawy nieraz informowaliśmy na naszych łamach.

Co myślisz o tym artykule?
+1
0
+1
0
+1
0
+1
0
+1
0
+1
0
+1
1

PODZIEL SIĘ OPINIĄ